Jak pech, zjadł dzienne plany, związane z zakupami w Lidlu na Głównej

Dzień dobry,

I z jeszcze jednym wpisem zjawiam się dziś

.

Który niestety nie będzie chyba prawie w ogóle pozytywny. Chociaż prawie, może zrobić różnicę. No ale co tam. Po dzisiejszej kawie, i nakarmieniu Tosi i Wow, wybrałem się na ogrody, i później by skoczyć do biedronki na Piątkowskiej. Czekając na głównej na autobus, pierwszy raz w życiu, jakiś samochód zatrzymał się przy chodniku, i kierowca spytał mnie,

- Nic panu nie jest, bo tak pan stoi tu? –

 

Odpowiedziałem, że dziękuję za troskę, ale wszystko jest dobrze, tylko po ślepemu, czekam na autobus na Śródkę.

Fajna sytuacja. Takich zainteresowanych ludzi tym, co się dzieje do koła, z doświadczeń na sobie, wiem, że można ze świecą szukać i się czasami małe czarne G…. znajdzie. Zapamiętałem tylko tyle, że samochód musiał chyba być duży, i mieć ciemny kolor.

 

 

Gdy stałem już na Śródce, na peronie tramwajowym, stwierdziłem, jednak, że przecież to samo mogę kupić w Lidlu na Głównej. No i dobra. Przyjechałem na dworzec autobusowy, a że nie było autobusu siedem trzy, no to pomyślałem, że mogę skoczyć na osiem pięć. No i super. Jedziemy, jedziemy. Mijamy przystanek Rondo Śródka, Zawady, koronkarska, Przyciskam przycisk, że chcę teraz na przystanku wysiąść, i co? I nic. Jedziemy dalej. Na rynku wschodnim, już jak miał ruszać, pasażerowie narobili hałasu, i kier wreszcie musiał ruszyć swoje 4 litery.

 Tylko, że to jakby robota na złość, bo gdybym nie musiał przejechać "kretowiska", tylko wracsał bym do domu, to spoko by było, ale objechać kretów nawet skrajami chodnika się nie da, bo rozłożyli się od krawędzi, do krawędzi. Tak jakby specjalnie. Raz żem objeżdżał to rumowisko-kretowisko ppo ulicy przy krawężniku, ale z jednej strony bałem się, że autobus mi zaparkuje na plecach, bo tam jest przystanek rynek wschodni, a po drugie, to takie dziury tam są, że kolebało mnie, jak na sztormowym morzu.

 

 

 No nic. Pomyślałem sobie: - Wrócę na Śródkę, czymś z Głównej, i może tym razem uda się. -

No i jak pomyślałem, tak zrobiłem. Przejechałem na przystanek po drugiej stronie ulicy, i gdy przyjechał, zabrałem się z nim. Dojeżdżamy do Śródki, wysiadam, pędzę na siedem trzy, i po jakimś czasie ruszamy. I znowu Rondo Śródka, Zawady, Koronkarska, i przed studzienną, nadusiłem przycisk kilka razy, by kier zobaczył. Chwila napięcia, i słyszę z głośnika zapowiedź następnego przystanku. Tak się zdenerwowałem,, że myślałem, jak opuszczałem autobus, że temu kierowcy zaje…… No ale z racji tego że widać, że dziś nie było mi dane dojechać do lidla, to skusiłem się i wskoczyłem do społem, kupić karmy dla kotów. Karma rzecz ważna, bo mokrej jeszcze mieli jedną saszetkę, a suchej w ogóle. Tak więc poszedłem, kupiłem i z powrotem do domu wróciłem. Gdyby nie porąbane krety okopujące się na chodniku, który jest po stronie Lidla, to mógłbym przejechać do lidla chodnikiem, ale drugą stroną, nie umiem trafić tam. Próbowałem trzy razy, i za każdym razem, chyba odnajdowałem nie te przejście dla pieszych przez główną ulicę, bo gdy dojeżdżałem do skrętu w Prawo, i skręciłem w uliczkę niniejszą, to jadąc wzdłuż budynków po lewej stronie, nic nie przypominało lidla. No cóż. Widocznie taka „karma”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sny o Pływaniu

Tajemnicza nieznajoma

Zaangarzowanie - Daje...