Powrót do czasów, gdy kawę mieliło się samemu i była na bieżąco przygotowywana
Dzień dobry,
No i dziś, trzydziestego pierwszego grudnia dwatysiące dwudziestego,, wszedłem w erę kawy mielonej na bieżąco, by kawusia była pyszna, pachnąca i aromatyczna.
Tak, tak. Od
dłuższego czasu chodziło za mną powrócenie do kawy która nie jest kupnie
zmielona, jeno by muc na bieżąco samemu mielić ją. No na jedną, góra dwie kawy
jednorazowo. No i wczoraj od znajomej, dostałem w prezencie młynek ręczny, do
mielenia kawy. Nawet chciałem sam sobie kupić w sklepie, jeno nie wiedziałem,
czy jeszcze takowe działające na korbkę są w sprzedaży, a elektrycznego nie
chciałem, bo ostatnimi czasy, nie lubimy się z prądem a właściwie z
gniazdkami.. Pierwsza kawa zmielona, zrobiona i się pije.. Smak i zapach nie
powtarzalny. przy tej dzisiejszej mielonej na bieżąco pięć minut przed zalaniem,
to niebo, przy kupnych sypankach. Sypankach, czyli takich które są kupowane już
zmielone.
To powrót do
czasów dzieciństwa, gdy mieliłem kawę młynkiem też ręcznym dla mamy. No i nie
raz, nie dwa, zdarzało się, że gdy mama nie widziała, to się trochę kosztowało.
Mama piła z cukrem a ja piję teraz bez, ale smak i aromat jest obłędny, jak wtedy.
Zatem kończąc pierwszy kubek kawy parzonej po turecku, życzę wam miłego, słonecznego, kawusiowego dnia
Komentarze
Prześlij komentarz